sobota, 15 września 2012

Info.

         Przepraszamy, że tak długo nie ma rozdziału. Na jakiś czas zawieszamy tego bloga z powodów osobistych. Trochę się narobiło u nas i nie mamy już tak dużo wolnego czasu, aby napisać coś nowego. Obiecujemy, że kiedyś pojawi się nowy rozdział ;) Dla zainteresowanych: podajcie jakiś kontakt pod tym postem, a my na pewno was poinformujemy o rozdziale :) Jeszcze raz bardzo was przepraszamy. 

                                                                                          foreveryoung

poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział 4.

- Gdzie ty do cholery jesteś!?
- Już dojeżdżam panno George.
- Miałeś tu być o 11! – krzyknęłam i rzuciłam telefonem. Czy tak trudno jest przyjechać na czas!? Kolejny idiota kierowca. Tata naprawdę nie umie dobierać pracowników. W końcu pod mój dom podjechał czarny wóz i mogłam już jechać do firmy. Naprawdę nie wiem po co ojciec mnie tam ciągnie, ja raczej nie mam zamiaru jej przejąć, a pogadać możemy w jakimś normalnym miejscu. A ja muszę się specjalnie przebijać przez korki, bo mu się tak zachciało. Jeszcze ten wkurzający kierowca.
- Możesz jechać szybciej?!
- Niestety, tu jest ograniczenie pręd…
- W dupie mam jakieś ograniczenia! Chcę już być na miejscu- przerwałam mu i założyłam słuchawki, chociaż na chwilę mogłam odreagować. Po jakiś dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Oczywiście musiałam zaczekać, aż ten łaskawie otworzy mi drzwi, no ale cóż. To był jego ostatni dzień pracy. Weszłam do budynku przepychając się przez jakiś ludzi, czy oni nie mają nic szacunku?
- Dzień dobry panno George – usłyszałam słodziutki głos recepcjonistki, zjechałam ją tylko wzrokiem i weszłam do windy. 15,16,17 i ten wpieniający dźwięk. Wyszłam na korytarz i krzyknęłam jak to miałam w zwyczaju:
- Jest u siebie? –od razu obok mnie znalazła się jego asystentka.
- Tak, już czeka - weszłam do gabinetu i zobaczyłam tatę rozmawiającego przez telefon. Pokazał mi żebym usiadła, a ja prychnęłam dając do zrozumienia, że nie potrzebuje pozwolenia.
- Tak, dobrze. Do zobaczenia – odłożył telefon. – Witaj Cassie.
- Cześć – odpowiedziałam nie zwracając na niego uwagi.
- Jane zrób mi kawy.
- Oczywiście, tą co zawsze? – tata kiwnął głową. - A pani George?
- Whiskey – odpowiedziałam, a tata popatrzył na mnie z góry.
- Dla niej to samo– usłyszałam zamknięcie drzwi, a tata usiadł przede mną. - Co masz mi do powiedzenia?
- Słucham? To ty chciałeś się ze mną widzieć.
- Tak, ale myślałem, że wiesz z jakiego powodu.
- Oświeć mnie – pokiwałam ironicznie głową.
- Ciągłe imprezy, alkohol, wyrzucanie pieniędzy w błoto. Mam więcej wymieniać?
- I tylko po to mnie tu ściągnąłeś? – popatrzyłam się na niego.
- Cassie do jasnej cholery! Masz 19 lat! Co zamierzasz zrobić ze swoim życiem?
- Będę robiła to co do tej pory – drzwi się otworzyły, a ja poczułam zapach świeżej kawy, nie przerywałam jednak kontaktu wzrokowego z tatą.
- Czyli co, marnowanie moich pieniędzy?
- Twoich, no jasne. Nie zapominaj dzięki komu masz rozgłos!
- No rzeczywiście dobrą reklamę mi dajesz pokazując się pijana przed klubami!
- Nie wtrącaj się…
- Mam do tego prawo! Dzięki moim pieniądzom masz takie możliwości.
- Jak zwykle, tylko twoje sukcesy mają jakieś znaczenie. Jeśli twoim jedynym celem było opierdolenie mnie to żegnaj! – wstałam i odkręciłam się, a tuż pod moim nosem ukazała się Charlie, ta sama która wczoraj zniszczyła mi sukienkę i ta sama w której kocha się nasz Haroldek. Stała z tacką z kawami i patrzyła na mnie, jakby ducha zobaczyła. – A ta co tu robi?!
- Pracuje, nie widać? – odpowiedział mi tata.
- Jeszcze tu będziesz mi się pokazywać?! Spieprzaj stąd! – krzyknęłam na nią, ale ona się nie ruszyła. – Głucha jesteś?!
- Nie, nie jestem. Ale to nie pani jest moją pracodawczynią i raczej nie może mnie pani zwolnić– odpowiedziała z pełną powagą.
- TATO!
- Cassie uspokój się i wyjdź.
- Ale!
- WYJDŹ – krzyknął tak głośno, że aż kawa w filiżankach zadrżała. Wzięłam głęboki wdech i wyszłam z gabinetu trzaskając drzwiami. Jeszcze tego brakowało, żeby ta idiotka tu pracowała! Zjechałam na dół i od razu zapaliłam. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Zayna:
- Co tam Cass?- usłyszałam po chwili.
- Przyjedź do mnie – powiedziałam stanowczo.
- Coś się stało? Jesteś zdenerwowana.
- Po prostu przyjedź okej?!
- Przepraszam Cassie, ale jesteśmy w studio, nagrywamy i nie mogę teraz…
- TY KURWA NIGDY NIE MOŻESZ! – wydarłam się nie bacząc na to, że ludzie wokół już się dziwnie patrzyli. Zapaliłam kolejnego papierosa i wsiadłam do samochodu, kierowca spytał dokąd:
- Na lotnisko.

***

- Co jest? – spytałem Zayna widząc jak siedzi zdenerwowany.
- Nic… Cassie dzwoniła.
- I wszystko jasne. O co tym razem?
- Sam nie wiem, była jakaś zdenerwowana.
- Ale weekend na Ibizie aktualny? – wtrącił się Lou.
- Nie mam pojęcia, wracajmy do pracy – odpowiedział brunet i wstał z kanapy. Do końca dnia nie był sobą. Po pracy od razu pojechał do tej… nie chcę używać brzydkich słów, gwiazdeczki. Ja razem z Niallem wybrałem się do klubu, w którym pracowała Charlie. Niestety niczego się nie dowiedzieliśmy. Kierownik nas spławił bez żadnych informacji. Zdenerwowało mnie to, a kiedy w domu nie było jeszcze Zayna zacząłem się dodatkowo denerwować. Nie wracał do późna, aż około 2 usłyszałem jak drzwi się otwierają, wstałem z łóżka i wyszedłem na korytarz.
- Rany.. Zayn – podszedłem do chłopaka, który był zalany w trzy dupy. –Nie znasz innych sposobów na odreagowanie?
- Drugi jebnął focha – odpowiedział i minął mnie wchodząc do swojego pokoju. Jeszcze tego brakowało, żeby doprowadzała go do takiego stanu! Martwię się o niego, z resztą nie tylko ja. Wróciłem do kuchni i nalałem sobie soku, w nocy najlepiej się myśli.
- Harry wstawaj! – usłyszałem na uchem Nialla.- Czemu śpisz z głową na blacie? –spytał, a ja rozejrzałem się dookoła.
- Ymm… musiałem przysnąć. Co ty się drzesz?
- No bo musimy się na lot przyszykować!
- Jaki lot?
- No na Ibizę cwelu!
- Niall sądzę, że to już nie aktualne. Zayn pokłócił się z Cassie.
- Co ty gadasz? On nas obudził i kazał się zbierać.
- Że co? – spytałem i wstałem w poszukiwaniu mulata. Pakował swoje rzeczy w pokoju, podśpiewywał pod nosem i wykonywał dziwne ruchy, to chyba był taniec.
- Yyyy Zayn?
- Tak? – odkręcił się do mnie.
- Wszystko ok?
- No jasne, że tak! A czemu pytasz?
- No bo wczoraj wróciłeś spity i wkurzony?
- Aaa to. To już przeszłość. – machnął ręką.
- Czyli pogodziłeś się z Cass? – spytałem, a on pokiwał radośnie głową.
- Pojechałem wczoraj do niej, ale zastałem zamknięte drzwi. Wydzwaniałem, ale nie odbierała. Nie wiedziałem co się dzieje, myślałem że ma mnie dość. Ale rano zadzwoniła z Ibizy i powiedziała, żebyśmy do niej dojechali.
- Tak po prostu?
- Yhym. A co? – chciałem mu przemówić do rozumu, ale był taki radosny. Nie chciałem mu tego psuć. Wróciłem do pokoju i sam spakowałem parę rzeczy. O 11 mieliśmy lot. Na lotnisku odebrała nas Cassie z dwójką ochroniarzy.
- Hej skarbie – od razu przykleiła się do Zayna, a on ja pocałował. – Gotowi na świetną zabawę? –spytała nas, a jej uprzejmość mnie zdziwiła. – To jedziemy od razu na jacht!
- Mieliśmy jeszcze wrócić do hotelu – odezwał się jeden z ochroniarzy.
- Ale zmieniłam zdanie? – Cassie rozłożyła ręce. – Nie wtrącaj się i zabierz bagaże – odpowiedziała, łapiąc Zayna za rękę i prowadząc nas do samochodu. Wszyscy już przywykli do tego jak traktowała pracowników swojego taty. Nie wiem dokładnie czym się zajmował, ale czy on naprawdę nie widział jak ona się zachowuje? Czarny wóz zawiózł nas nad samo morze, przeszliśmy na przystań gdzie stały prywatne łodzie i wielkie jachty. Kiedy Cass pokazała, który należy do jej ojca wszyscy zaniemówiliśmy. Musiał być warty fortunę, weszliśmy na pokład i zostawiliśmy bagaże na dole. Kiedy wyszedłem na pokład brunetka właśnie rozmawiała przez telefon, oczywiście była wkurzona.
- Uspokój się dziewczynko, nie jesteś moją niańką… Mam to w dupie, rób co chcesz, ale pamiętaj co ci powiedziałam. Dobrze sobie to przemyśl– rozłączyła się i spojrzała na mnie.
- O Harold, jak tam? Znalazłeś ukochaną? –spytała ze sztucznym uśmiechem, nic nie powiedziałem bo w końcu obiecałem coś Zaynowi. O wilku mowa, Zayn pojawił się na pokładzie i podszedł do nas.
- Wszystko w porządku? – spytał.
- Oczywiście że tak, tylko rozmawiamy – odpowiedziała mu Cass. – Zaraz wrócę, ten koleś potrzebuje specjalnego poproszenia do odpłynięcia? –minęła mnie i weszła pod pokład. Olewając Zayna usiadłem na leżaku, po chwili dosiadł się do mnie i zaczął:
- Harry co się dzieje?
- Hmm?
- No przecież widzę. Coś się stało? Coś z Cass?- pokiwałem przecząco głową. – Źle się czujesz? – znowu zaprzeczyłem. – Chodzi o Charlie? – spytał, a ja spojrzałem na niego zdziwiony taka sugestią. – No wiesz… Niall mówił, że niczego się nie dowiedzieliście i pomyślałem, że to może przez to. Słuchaj jak chcesz spytam się Cassie, czy coś o niej wie.
- Nie, nie chcę żeby i ona się w to mieszała.
- Ale może coś pomóc.
- Myślisz, że jak wie, że mi na tym zależy to nam pomoże? Błagam cię.
- Wymyślę coś, a ty się nie przejmuj – poklepał mnie po ramieniu.
- Czym się przejmujesz? – poczułem na sobie ręce Louisa.
- Niczym – ściszyłem głos.
- No nie gadaj, że przez tą pannę z telewizji masz taki humor.
- A jeśli nawet to? –spojrzałem na niego wymownie.
- Spokojnie, po prostu myślę, że wziąłeś to zbyt na poważnie. Przecież ty jej nawet nie widziałeś na żywo, a co jeśli jest stara i pomarszczona? –zażartował.
- To i tak nie zmienia faktu, że chcę ją spotkać, a wam nic do tego– wstałem i podszedłem do burty. Poczułem, że łódź rusza i oddala się od brzegu. Nie wiem czy dobrze zrobiłem tu przyjeżdżając. No ale, okaże się, nie?

Jako, że zaczęła się szkoła, będziemy starały się wyrobić z rozdziałem na tydzień. Ale to wy nas napędzacie zostawiając komentarze, więc... Wiecie co robić ;D

środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 3.

-Szefie błagam! To się więcej nie powtórzy!
-Masz rację nie powtórzy, bo WYLATUJESZ! – krzyknął i zamknął przede mną tylne drzwi klubu.
Świetnie! Kolejna praca stracona, a ja zalegam z czynszem za 2 miesiące. Dobrze, że przynajmniej właściciel jest w porządku i jeszcze mnie nie wywalił. Ale dzisiaj to naprawdę nie była moja wina! Ta laska pojawiła się znikąd! A tak się wkurzyła jakby mi miała zaraz oczy wydłubać, lepiej by zaczęła brać jakieś proszki na uspokojenie, a nie po klubach łazi. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer:
-Halo?
-Hej, Nick mógłbyś po mnie przyjechać?
-A co ty już skończyłaś?
-Można tak powiedzieć… Wylał mnie.
-Co?! Jak to?!
-Yhh nie chcę teraz o tym gadać, przyjedziesz?
-Sorry babe, ale teraz nie mogę, jestem w pracy –usłyszałam w tle jakieś śmiechy.
-W pracy? Coś radośnie macie w tym magazynie.
-No wiesz… chłopaki znowu się wygłupiają. Sorry Charlie, muszę kończyć.
-Jasne. Pa – rozłączyłam się i głęboko westchnęłam. Nie wiem co się dzieję, ale z Nickiem jest ostatnio… inaczej. Jesteśmy razem od 8 miesięcy, to dzięki niemu tak naprawdę odnalazłam się w tym wielkim mieście. Najpierw przyjął mnie do zespołu, a potem pomógł znaleźć mieszkanie. Gdyby nie on pewnie musiałabym wrócić do mojego miasta, do rodziców… O nie, nigdy tam nie wrócę. Tam bym nie miała przyszłości. Czasem myślę, że bardziej kochali wódkę ode mnie. Kiedyś zaprosiłam koleżanki po szkole, miałam wtedy z 10 lat. Siedziałyśmy u mnie, kiedy przylazł mój tata, oczywiście wstawiony i zaczął na mnie wrzeszczeć, bez powodu. Zaczął rozrzucać rzeczy, aż w końcu złapał mnie za włosy i mocno za nie pociągnął. Zaczęłam krzyczeć do mamy, ale ona albo była głucha, albo w takim stanie jak on. Dziewczyny oczywiście wystraszone wybiegły, od tamtej pory praktycznie nie miałam z kim pogadać. Takie akcję powtarzały się często, kiedy byłam już starsza zadzwoniłam po policję. Niestety, teoretycznie nie mieli żadnych dowodów, a bez powodu nie odbiorą dziecku obu rodziców. CHORE. Kiedy nareszcie miałam te osiemnaście lat, spakowałam się i z zaoszczędzonymi pieniędzy wyszłam, tak po prostu. Oboje leżeli w salonie otoczeni butelkami i nawet mnie nie zauważyli. Od tamtej pory nie wiem co się z nimi dzieje i dobrze mi z tym. Teraz mieszkam w Londynie, każdą wolną chwilę spędzam na sali razem z naszą grupą. Jest coraz lepiej, ostatnio Nick załatwił nam udział w teledysku! Trochę kasy za to było, ale trzeba przecież opłacić salę. Każdy dorabiał w jakiś klubach lub innych miejscach. Szybko muszę znaleźć nową robotę, bo nie najlepiej się to skończy. Wskoczyłam w autobus i wróciłam do domu. Jak zwykle zamek się zaciął, więc chwilę potrwało zanim otworzyłam drzwi. Od razu położyłam się spać. Rano, znaczy koło 11, zwlekłam się z łóżka, nie miałam co z sobą zrobić. Sięgnęłam laptopa w poszukiwaniu jakieś pracy, spisałam parę adresów, aby po południu coś załatwić. Z nudów weszłam na jakieś głupie plotkarskie strony. Temat dnia: David i Victoria na zakupach!
-Poważnie? – spytałam samą siebie zażenowana tymi bzdetami. Przewinęłam trochę w dół i zobaczyłam kolejny jakże ciekawy artykuł: Cassie w nowej kreacji!. Już chciałam wyłączyć tę stronę, kiedy zobaczyłam zdjęcie dziewczyny z klubu. Z mojego klubu! Znaczy już nie mojego. Szybko poznałam tą lasencję, która narobiła wczoraj afery. Wiła się przed fotografami jakby była nie wiadomo kim. Nie żebym się nią przejmowała, ale kim ona do licha jest?! Chciałam znaleźć coś o niej w necie, ale z przemyśleń wyrwał mnie telefon.
-Słucham?
-Charlie! Załatwiłem ci pracę! – usłyszałam Nicka.
-Co!? Jak!
-Naszym głównym klientem jest jakaś wielka firma, byliśmy tam dzisiaj zawieźć towary, a oni akurat szukali kogoś do pracy.
-Naprawdę!! Gdzie to jest?!
-Wyślę ci zaraz adres. Od razu tam idź, żeby ktoś cię nie uprzedził- rozłączyłam się i zaczęłam ubierać. Standardowo: wysokie adidasy, moje kochane jeansy i bluza z kapturem. Nawet nie spytałam co to za praca, ale mniejsza z tym. Kasa to kasa, nie ważne jak zarobiona. Dostałam sms z adresem i wyszłam z mieszkania. Dotarłam pod wielki budynek, z moim strojem nie za bardzo tam pasowałam, powinnam raczej ubrać jakąś kieckę i szpile. Wielkie kryształowe żyrandole, podłoga z marmuru to jest firma? Ciekawe czego. Spytałam w recepcji o pracę, kobieta zjechała mnie wzrokiem i po chwili namysłu powiedziała:
-Piętro 17.
-Dziękuję – uśmiechnęłam się i skierowałam do wind. Dziwnie się czułam pośród samych facetów w garniturach. Z pietra na piętro wszyscy po kolei wysiadali, aż zostałam sama. Najwidoczniej nikt nie jechał na ostatnie piętro, które było jeszcze bardziej wystrojone od dołu. Ogromy korytarz z wielkimi oknami, beżowe ściany i ciemna posadzka. Skórzane kanapy i jakieś dziwne roślinki. Po środku stała wielka lada, za którą stała młoda kobieta. Podeszłam i ponowiłam moje pytanie.
-Dzień Dobry, ja w sprawie pracy. Podobno to tu miałam się stawi… - nie dokończyłam, a ona jak oparzona wyszła zza biurka:
-Jak dobrze! Ja już nie dawałam rady! Możesz zacząć od razu– podeszła do mnie i łapiąc za ramiona zaczęła mnie gdzieś prowadzić- Ja jestem Jane, tu masz klucze do kuchni, a tu są wszystkie potrzebne ci telefony. Tylko nie dzwoń z firmowego telefonu! Nie możemy blokować tego numeru. Używaj swojego. Masz tu być od poniedziałku do soboty od 8 do 16, jasne? I co ty masz na sobie?! Matko boska! Nigdy więcej w takich ciuchach- pokazała na moje ubrania – Biała bluzka, czarne spodnie. Ale nie takie na boga! Dobra to tu! Powodzenia!
-Aleee… - nie zdążyłam nic powiedzieć jak odeszła, stałam teraz przed drzwiami na których widniał złoty napis: THOMAS GEORGE.

***

-Musisz się z nim tak kłócić? –spytałem, zamykając drzwi od pokoju.
-O co ci chodzi? On zaczął– odpowiedziała kładąc ręce na biodra.
-Nie ważne kto. Harry jest moim przyjacielem i chciałbym, żebyście mieli dobry kontakt.
-To chyba niemożliwe. On jest wkurzający! Jak ty możesz go lubić…
-Lubię i to bardzo. Oni wszyscy są dla mnie jak bracia, nie możesz tego pojąć!? –podniosłem głos.
-Nie, nie mogę. Tak jak nie rozumiem czemu się drzesz. Jak chcesz mogę sobie pójść i już nigdy mnie nie zobaczysz.
-Cassie – podszedłem i ją przytuliłem.– Przecież wiesz, że to nie o to chodzi. Po prostu nie lubię patrzeć jak się kłócicie. Proszę cię – popatrzyłem jej w oczy.
-Yhh, no dobra. Jak nie będzie mnie prowokował to nie będzie problemu.
-Dziękuję. A o co poszło tym razem?
-O nic, głupoty. Idę do domu.
-Zostań na noc – pocałowałem ją w szyję.
-Nie dzisiaj Zayn, rano idę do taty i musze być w normalnym stanie. A z resztą nie mam ochoty.
-Nie masz ochoty spędzić ze mną czasu?
-Czasem muszę od ciebie odpocząć… - skierowała się do drzwi.
-Może pójdę jutro z tobą?
-Niee. Jak na razie jego stosunek do ciebie jest taki sam, jak mój do Harrego.
-Widział mnie raz w życiu!
-To mu starcza. Spokojnie, kiedyś cię polubi- odpowiedziała i wyszła. Usiadłem na łóżku i spaliłem jednego papierosa, Liam mnie zabije za palenie w domu. Kiedy skończyłem zszedłem na dół pogadać z Harrym. Leżał na kanapie i oglądał telewizję. Jego mina raczej szczęśliwa nie była.
-Harry… Przepraszam za nią.
-Słucham? To nie ty powinieneś mnie przepraszać- spojrzał na mnie.
-Tak wiem, ale znasz Cassie. Do błędu się nigdy nie przyzna, nawet jak jest jej przykro.
-I właśnie tu jest problem Zayn! Jej nigdy nie jest przykro, ma wszystkich w dupie i myśli tylko o sobie, czy ty tego nie widzisz? - podniósł się do pozycji siedzącej.
-Znam ją dłużej i wiem jaka jest naprawdę. Ona tylko udaję taką twardą.
-No nie wiem, nie można tak ciągle udawać bezdusznego człowieka…
-Obiecaj mi coś. Nie będziecie się więcej kłócić?
-Jak nie zacznie to nie.
-Nie zacznie, zajmę się tym– uśmiechnąłem się i klepnąłem go w ramie, siadając na sofie. – A tak z czystej ciekawość, o co poszło tym razem?
-Cassie niby poznała Charlie
-Kogo?– nie miałem pojęcia o kogo chodzi.
-No tą dziewczynę z teledysku– chłopak się lekko zarumienił.
-Aaaa tą fajną?– spytałem, a on pokiwał głową.– Wiesz jak ma na imię, to już coś. I co dalej?
-No nic, tylko ją zobaczyła.
-A o co kłótnia?
-No bo wyrzucili ją z pracy i teraz nie wiem gdzie mam jej dalej szukać.
-Ahh.. Zobaczysz, jeszcze ją spotkasz – puściłem mu oczko.– Ale do tego czasu zajmij się realnymi dziewczynami, człowieku kiedy ty ostatni raz byłeś na randce!? – powiedziałem, a w tym momencie do domu wszedł Niall, uśmiechnięty od ucha do ucha. Coś dziwnego nawet jak na niego.
-A ty co się tak szczerzysz? – spytał Harry.
-Aaaa nic. Dowiedziałem się jak nazywa się ta dziewczyna!
-Charlie, już wiemy – powiedziałem wzruszając ramionami, a blondynowi zszedł uśmiech z twarzy.
-A czy wiecie gdzie pracowała? – spytał, a Harrego to aż poruszyło.
-WIESZ?!
-No ba! Niestety już tam nie pracuje…
-To też wiem! Co jeszcze ci powiedzieli? – chłopak podszedł do niego.
-Ej a co ty taki ciekawski, jeszcze nie dawno się ze mnie śmiałeś, że niczego nie znajdę!
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj, tylko mnie pochwal– Niall podniósł głowę i poruszył brwiami.
-Ahh, no ok. Brawo Niall! - klasnął Hazza.
-Ha! Dziękuję. No więc, Charlie 18 lat. Mieszka w Londynie.
-Coś jeszcze? Nazwisko?!
-Taaak. Jakoś na H, Hall… Hell NO W MORDE ZAPOMNIAŁEM!- krzyknął nagle.
-No to rzeczywiście brawo Niall – zaśmiałem się, a on popatrzył na mnie smutnie.
-To nic, pojedźmy tam i spytamy jeszcze raz – Harry zaczął się ubierać.
-Ale to już chyba nie dzisiaj, jest późno, a jutro z rana przyjedzie Paul. Zapomniałeś?- spytałem, a on przywalił sobie otwartą dłonią w czoło. – No tak, jak zwykle. Jedziemy do studia. Kiedy indziej poszukacie swojej wielkiej miłości – zaśmiałem się za co oberwałem trampkiem. Niall wszedł do kuchni, a ja za nim:
-Ty też ?- spytałem.
-Co ja też?
-Będziesz szukał tej panny?
-Tak, widziałeś ją?! Jest idealna!
-Nie przesadzaj, w telewizji każdy jest idealny.
-Nie, ona jest inna. Mówię ci! Jak ją poznasz to zobaczysz.
-Jasne haha, ale nie napalaj się jak Harry, bo jeszcze się pokłócicie o nią.
-Spoko, nie jesteśmy dziećmi– puścił mi oczko.– A co wy byliście tacy wzburzeni jak przyszedłem, kolejna sprzeczka z Cass?
-Taaa… Nie rozumiem, ty jakoś się z nią nie kłócisz.
-To ona się ze mną nie kłóci, olewa mnie, a ja ją.
-A czemu nie może olewać Harrego?
-A o to, to już się jej spytaj.
-Taa… Bo ona mi powie.
-Zayn, zastanów się czy ona jest tego wszystkiego warta.
-Jest, oczywiście że jest!
-Na pewno?
-Niall, nie jestem idiotą. Znam się na dziewczynach.
-W to nie wątpię– odpowiedział z lekką ironią, przemilczałem to i wróciłem do siebie gdzie… Z paczką papierosów i mordem w oczach stał Liam.

Jeżeli możemy prosić, to piszcie swoje opinie o rozdziale w komentarzu, a nie na Twitterze czy Facebooku. Z góry dziękujemy :)
foreveryoung.

niedziela, 26 sierpnia 2012

Rozdział 2.

-Harry tutaj!- usłyszałem wołanie i odwróciłem się w stronę, z której dochodziło. Cher siedziała już przy stoliku i machała do mnie ręką. Podszedłem do niej szybko i usiadłem naprzeciwko.
-Hej- uśmiechnąłem się lekko.
-No hej. Co spowodowało, że chciałeś się ze mną spotkać?- spytała.
-Ym… Widziałem twój nowy teledysk.
-Noo i?- spytała protekcjonalnie przeciągając „o”.
-Podoba mi się bardzo.
-Oh. I tylko dlatego się spotkaliśmy, bo tobie podoba się mój teledysk?
-Niee. My też nagrywamy teraz teledysk i potrzeba nam tancerek, a u ciebie były całkiem niezłe. Masz może jakiś namiar na nie?
-Nie zajmuję się tancerkami do teledysku. Jedyne co wiem, to to, że były z jednego zespołu i same zgłosiły się do mojego managera.
-Aha… A możesz spytać się managera jak się nazywa?- poprosiłem.
-Kto jak się nazywa?- spytała szorstko.
-No ten zespół.
-Nie sądzę, żeby wiedział, zapewne usunął kontakt do tych dziewczyn w tym samym momencie, kiedy wyszły z planu- powiedziała. Nie umiałem ukryć, że zrobiło mi się przykro.-A teraz serio Harry. Na kim ci konkretnie zależy?
-Co?- nie zrozumiałem.
-Która z tych dziewczyn zwróciła twoją uwagę tak bardzo, że zdecydowałeś się ze mną spotkać?- spytała. Zdziwiło mnie, że tak szybko załapała.-Więc?
-Wszystkie są fantastyczne, świetnie pasują do naszego teledysku.
-Jasne. Słuchaj, jeżeli nie powiesz na której konkretnie ci zależy, to ci nie pomogę.
-Okej. Potrzebuję namiaru na tą dziewczynę, co tańczyła solówkę. Przykuła naszą uwagę najbardziej, chętnie byśmy z nią współpracowali- odpowiedziałem powoli.
-Charlie?- zaśmiała się Cher, a mnie coś ścisnęło. Anioł ma na imię Charlie.- Faktycznie dobra jest, miło się z nią pracowało.
-A coś więcej? Charlie…?
-Nie pamiętam nazwiska, możliwe, że w ogóle nie podawała- odpowiedziała. Automatycznie uśmiech zniknął z mojej twarzy.- Hazz, wiem że nie chodzi tylko o teledysk, wiedzę to. Daruj sobie, Charlie ma chłopaka, dosyć zaborczego. Chyba jest ich trenerem, bo siedział cały czas na planie i jasno dawał wszystkim do zrozumienia, że jest jego.
-Kto nie ryzykuje, ten nie żyje Cher- odpowiedziałem, chociaż mocno zdołowała mnie informacja o chłopaku.
-A rób co chcesz, twoje życie. Ja muszę lecieć, do zobaczenia- przytuliła mnie na pożegnanie i wyszła. Dokończyłem swojego shake`a, którego wcześniej zamówiłem i również wyszedłem. Wróciłem do domu, gdzie tradycyjnie na kanapie leżał rozwalony Niall i żarł coś z zapałem.
-Siema, gdzie wszyscy?
-Tommo pojechał gdzieś z El, Liam z Dan na górze, a do Zayna zadzwoniła Cassie i chyba poleciał do niej- odpowiedział, nawet nie patrząc na mnie.
-Aha. Dobra, będę u siebie- powiedziałem, chociaż pewnie i tak mnie nie słuchał. Zamknąłem się w pokoju i sięgnąłem po laptopa. Otworzyłem 30 różnych stron z zespołami tanecznymi w Londynie, ale po dokładnym przejrzeniu ich, na żadnej nie znalazłem Charlie. Nadszedł czas na ostateczne wyjście: telefon do naszego managera.
-Harry?- usłyszałem głos Marka.
-Potrzebuje twojej pomocy.
-Co się stało? Co znowu zrobiłeś?- słyszałem wyraźne zaniepokojenie w jego głosie.
-Uspokój się, nic się nie stało. Musisz mi kogoś znaleźć, to ważne- westchnąłem ciężko.
-Kogo?
-Dziewczynę z solówki w teledysku Cher- powiedziałem bez owijania w bawełnę.- Taka rudawa, ładna.
-Moment- powiedział i słyszałem jak stuka w klawiaturę. Po chwili w słuchawce zaczęły lecieć pierwsze takty piosenki.- Okej, mam. Zobaczę co da się zrobić.
-Dzięki- uśmiechnąłem się sam do siebie i rozłączyłem się. Mark nie zadawał zbędnych pytań i to było zajebiste. Zdążyłem wziąć prysznic i zająć odpisywaniem fanom na Twitterze, kiedy do mojego pokoju wparował Zayn. Spojrzałem na niego pytająco, a on odezwał się:
-Idziemy do klubu się najebać?
-Chcesz się najebać i przychodzisz z tym do mnie?
-A do kogo? Lou i Liam są z dziewczynami, Niall z jedzeniem, a ty z laptopem-spojrzał na mnie krytycznie.-Zaatakujemy jakiś klub i się upijemy.
-Nie dzisiaj Zayn. Dzisiaj nie piję- odpowiedziałem i znowu zająłem się Twitterem.
-Świetnie- warknął i wyszedł. Po chwili trzasnęły drzwi do jego pokoju i słychać było głuche uderzenie- czyli Malik tradycyjnie rozładowywał emocje. Pewnie znowu chciał odreagować George. Kłócą się codziennie, albo przynajmniej co drugi dzień, a mimo wszystko to ciągną. Ich związek, ich problem. Ty Harry zajmij się znalezieniem Charlie.

***

Boże, co za nuda. Uśmiech, obrót, uśmiech, obrót, teraz tu uśmiech i znowu obrót. Błyski fleszy i kolejny obrót. Cóż, otwarcie nowego klubu nie może się odbyć bez mojej obecności, prawda? No Cass, obrót i uśmiech. Perfekcyjnie. Yhh, koniec tego pozowania paparazzi. Czas się zabawić. Przesłałam ostatniego całusa fotoreporterom i weszłam do środka. Od razu skierowałam się do baru i zamówiłam najmocniejszego drinka jakiego tylko dają. Miałam średni dzień i musiałam odreagować. W oczekiwaniu na drinka rozglądałam się po klubie. Całkiem spoko wyglądał, dużo miejsca do tańczenia, fajny wystrój, przystojni barmani.
-Rocket Fuel- barman zwrócił moją uwagę na siebie, przysuwając kieliszek. Kiwnęłam głową i zatopiłam usta w gorzkiej cieczy. Cholera, faktycznie mocny. Obserwowałam ludzi bawiących się w klubie, obdarzając ich jednym spojrzeniem, kiedy mój mózg zmusił mnie do ponownego spojrzenia na jedną osobę. Taaak Cassie, masz szczęście. Ruda piękność z teledysku najwidoczniej tu dorabiała, bo ubrana była jak barmanka i właśnie wracała z pustą tacą za bar. Na żywo wyglądała dużo gorzej niż w wideo. Czarno-białe wdzianko barmanki i związane włosy odbierały jej sporo uroku. Wyglądała na miłą i skromną dziewczynę, co nie zmieniało faktu, że już za nią nie przepadałam. Kiedy przechodziła obok mnie, zatrzymałam ją i odezwałam się:
-Jeszcze raz to samo- spojrzała na mój do połowy opróżniony kieliszek i skinęła głową, uśmiechając się. Po chwili podała mi kolejny i odeszła. Lustrowałam ją wzrokiem, a słodkość i miłość do całego świata, która z niej wypływała powodowała u mnie odruch wymiotny. Kiedy wyszła zza baru z tacą pełną kieliszków postanowiłam zareagować. Kiedy mnie mijała całkowicie przypadkiem postanowiłam wstać i cała zawartość kieliszków wylądowała na mojej sukience i butach oraz podłodze.
-IDIOTKO, ZOBACZ CO ZROBIŁAŚ!- wydarłam się, automatycznie zwracając uwagę wszystkich na siebie i Rudą. Dziewczyna automatycznie się zaczerwieniła i zaczęła przepraszać.
-Ja przepraszam, naprawdę nie widziałam, nie chciałam, żeby to się tak skończyło, przepraszam- motała się tak, że aż było to miłe.
-Ta sukienka jest warta 4000, jesteś w stanie mi ją odkupić?- spytałam ostro. Pokręciła przecząco głową.-No patrz, a musisz to zrobić. Ups, co za pech. Zniszczyłaś sukienkę od Chanel, idiotko.
-Charlie, sprzątaj ten syf i to już!- usłyszałam głęboki, męski głos i odwróciłam się w jego stronę. Umięśniony, łysy koleś w garniturze, wyglądający jak typowy gangster, pokazywał palcem na podłogę, a Charlie natychmiast zniknęła za barem i po chwili pojawiła się z mopem i szczotką. Najprawdopodobniej jej szef zwrócił się do mnie:
-Bardzo panią przepraszam za problem.
-Słucham? Pan mnie przeprasza za problem?- roześmiałam się sztucznie.-Wie pan kim ja jestem?
-Niestety nie.
-Tak, ma pan rację, niestety. Cassie George, wcale mi nie miło. Pana kelnereczka zniszczyła moją sukienkę i buty, wartość tego to ponad 7000 funtów. Jestem przekonana, że zrobi pan coś z tym?- dałam zrozumienia, czego od niego oczekuje.
-Oczywiście dziewczyna, która to pani zrobiła już tu nie pracuje-odpowiedział.
-Ale szefie!- odezwała się Charlie.
-Nie wtrącaj się- warknął na nią.-Kiedy skończy sprzątanie zostanie zwolniona. Jeszcze raz przepraszam.
-Na przyszłość niech pan lepiej wybiera pracowników. Nie powiem, żebym się dobrze bawiła, żegnam- powiedziałam szorstko i przepychając się przez zgromadzonych dookoła nas ludzi, wyszłam z klubu. Brawo Cassie, to było świetne posunięcie. Złapałam taksówkę i pojechałam prosto do willi chłopaków. Bez pukania weszłam do środka i praktycznie zderzyłam się w drzwiach ze Stylesem.
-Uważaj jak chodzisz!- warknęłam.
-To ty wchodzisz bez pukania do tego domu i to ty uważaj- odpowiedział mi takim samym tonem.
-Bym się z tobą chętnie pokłóciła, ale mam za dobry humor.
-Oh, Louboutin miał wyprzedaż?- spytał z sarkazmem.
-Nie, lepiej. Miałam okazję poznać twoją panienkę z teledysku i faktycznie jest tak głupia, jak sądziłam- roześmiałam się chamsko.
-Poznałaś Charlie?!- wykrzyknął.
-Taa. Słodziutka idiotka straciła dzięki mnie pracę- uśmiechnęłam się sztucznie.
-CO ZROBIŁAŚ?! – wydarł się na cały dom.
-Nie drzyj się tak, bo gardło cię rozboli i zarabiać nie będziesz mógł. To co powiedziałam, zwolnili ją.
-Gdzie ją poznałaś?- spytał natarczywie, pomijając moją uwagę.
-A co cię to obchodzi? I tak już tam nie pracuje. Na żywo jest dużo słabsza niż w teledysku, serio- odpowiedziałam mu.
-Jesteś popierdolona George, bez kitu- syknął.
-Ale jest moją dziewczyną, więc uważaj na słowa- usłyszeliśmy głos Zayna i oboje na niego spojrzeliśmy.- Co on się tak drze?
-Nie może pogodzić się z porażką- odpowiedziałam i podeszłam do niego, wtulając się jego klatę.
-Czekam na ten moment, kiedy się ogarniesz i ją rzucisz- powiedział do mojego chłopaka i wyszedł z domu.

Następny pewnie w środę :) 
Jeżeli ktoś jest zainteresowany informowaniem- proszę o Twittera, bo nie wiem kogo mam powiadamiać :) 
foreveryoung.

środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 1.

-Hej wszystkim, co oglądacie?- wparowałam do willi chłopaków w świetnym humorze. Oczywiście siedzieli na kanapie i bezsensownie patrzyli w telewizor, zamiast cieszyć się piękną pogodą.
-Telewizję-burknął Hazza.
-Oh, naprawdę?- spytałam z sarkazmem i dodałam- gdzie Zayn?
-Na górze, układa włoski- odpowiedział mi Louis. Stwierdziłam, że nie ma sensu z nimi siedzieć, więc skierowałam się do pokoju mojego chłopaka.
-Cześć misiek- podeszłam do niego i cmoknęłam w usta.- Perfekcyjnie wyglądasz.
-Też tak sądzę- przejrzał się jeszcze raz w lustrze i odwrócił się do mnie.- Jak minął dzień?- spytał, kładąc ręce na moich biodrach.
-Świetnie! Ojciec obiecał mi, że nie będzie żadnego problemu z jachtem na ten weekend, więc w piątek lecimy na Ibizę! – oznajmiłam z ekscytacją.
-Cały weekend z tobą, brzmi zajebiście –mruknął przysuwając się bliżej.
-Ze mną, chłopakami, Danielle i Eleanor- sprostowałam.- Nie zapominaj o nich.
-Musisz psuć taką chwilę?- spytał z niezadowoleniem.
-Wybacz- pocałowałam go czule i powiedziałam- chodź do reszty, musimy ich rozruszać.
Zeszliśmy na dół, gdzie Louis właśnie skakał po kanałach. Niall co chwila darł się, żeby zatrzymał na jakimś programie, ale ten go olewał i przełączał dalej. Kiedy doszedł do kanałów muzycznych nareszcie odłożył pilot i z zadowoleniem zaczął oglądać teledyski.
-Idioto, nie będziemy patrzeć na puste laleczki prężące się przed kamerą!- krzyknął na niego Liam.
-Nikt ci nie każe patrzeć, idź zrób coś do jedzenia, jak ci się nie podoba.
-Spokój!- krzyknął Zayn i wepchnął się na kanapę między nimi. Pociągnął mnie za rękę, żebym usiadła na jego kolanach.-Cassie poprawi wam humor.
-Czym? Swoją obecnością? – zapytał z ironią Harry.
-Styles, jak ci się coś nie podoba to nie musisz spędzić najlepszego weekendu w swoim życiu na Ibizie, pływając jachtem mojego ojca- warknęłam.
-CO?!
-To i zamknij buzię, nie chcemy oglądać twojego uzębienia.
-Naprawdę dał ci jacht na weekend? – spytał Niall.
-A komu miał dać jak nie mi, swojej ukochanej, jedynej córeczce?
-Czemu ja nie mam takich rodziców? –jęknął Louis.
-Bo nie urodziłeś się moim bratem- odpowiedziałam, wzruszając ramionami.
-Samochód na 18-stkę, co z tego, że rozbity po tygodniu, masz następny. Apartament w Londynie, nieograniczona kasa, teraz ten jacht- zaczął wyliczać Lou.
-Macie to samo co ja, pomijając ten jacht.
-Ale my pracujemy codziennie po kilkanaście godzin, biegamy na spotkania z fankami i latamy po całym świecie z koncertami. A ty? Siedzisz w domu, chodzisz na zakupy i lansujesz się na imprezach- odpowiedział mi.
-Mam bogatych rodziców i gwarantuję ci, że chętnie bym się z tobą zamieniła- syknęłam. Zaczynał mnie już wkurzać.
-Wyluzujcie- mruknął Zayn, całując mnie w szyję. Westchnęłam głośno i przeniosłam wzrok na Horana i Stylesa, którzy siedzieli z otwartymi buziami i wpatrywali się w telewizor. Zerknęłam pobieżnie i stwierdziłam, że ślinią się na widok jakiejś laski.
-Kto to?- spytałam.
-No właśnie, KTO TO- powtórzył Harry.
-Anioł- szepnął Niall.
-Jest idealna- dołączył się Louis.
-Chodząca perfekcyjność- potwierdził Liam.
-WOW- kiedy już usłyszałam to z ust mojego chłopaka, przestało być zabawnie. Postanowiłam przyjrzeć się lepiej „aniołowi”. Okazała się tancerką w teledysku Cher Lloyd, słodziutką złotowłosą dziewczynką. Tylko tyle mogłam o niej powiedzieć, bo więcej słodkości wypływającej z niej spowodowałoby u mnie mdłości. Rozejrzałam się po chłopakach i wkurzyłam się. Teraz już wszyscy wpatrywali się w nią jakby była nie wiadomo kim, co było bardzo irytujące. Kiedy tylko znikała na chwile z ekranu, jęczeli z niezadowoleniem, a gdy się znowu pojawiała wzdychali jak idioci. Wstałam z kolan Zayna i poszłam do jego pokoju. Sięgnęłam do paczki papierosów, leżących na szafce przy łóżku i wyjęłam jednego, podpaliłam i mocno się zaciągnęłam. Wyszłam na balkon, żeby nie śmierdziało mu w pokoju i odetchnęłam głęboko. Jakaś głupia laleczka zwróciła ich uwagę tak, że kompletnie mnie olali. Świetnie, polecę sobie sama na Ibizę, niech siedzą i oglądają telewizję, marząc o tym teledysku. Usłyszałam, że ktoś wchodzi na balkon i staje obok mnie. Nie odwracałam się, miałam ich wszystkich w dupie. Zobaczyłam więcej dymu i domyśliłam się, że to Zayn.
-Obraziłaś się?
-Nie, skąd- warknęłam.
-Cassie, proszę cię- westchnął.-Ile razy już to przerabialiśmy? Jesteś zazdrosna o każdą laskę!
-Bo może ty się za każdą oglądasz?
-Jestem facetem i to normalne, że kręcą mnie laski!
-Nie, to nie jest normalne! Masz dziewczynę Malik- powiedziałam wściekła.
- I moja dziewczyna jest cudowniejsza niż wszystkie laski razem wzięte, a kiedy jest zazdrosna jest tak pociągająca, że chętnie bym się na nią rzucił- oznajmił, przyciągając mnie do siebie.-Dobrze wiesz, że inne się nie liczą.
-Pf- pyfnęłam jak głupia blondynka.
-Zależy mi na tobie, przecież wiesz-spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się.
-Ta, ale to i tak ci nie przeszkadza w ślinieniu się do tej panny.
-Przecież ja jej nawet nigdy nie spotkam, pewnie widziałem ją pierwszy i ostatni raz w życiu. Zresztą, ty jesteś seksowniejsza- zjechał mnie spojrzeniem. Przewróciłam oczami i odpowiedziałam:
-Tylko dlatego, że ty też jesteś seksowny jeszcze z tobą jestem.
-Po 4 miesiącach związku całkowicie zdaję sobie z tego sprawę- zaśmiał się.
-Boże, jak ja cię nienawidzę Malik, to sobie nawet nie wyobrażasz.
-Ale i tak ze mną jesteś- ponownie się roześmiał, pstrykając mnie w nos.
-Idiota – mruknęłam.
-To podniecające jak jesteś taka zazdrosna- odezwał się po chwili z cwaną miną.
-Z pewnością, ale nic z tego. Spadam, umówiłam się ze znajomymi na zakupy- powiedziałam, a on uniósł zabawnie brwi do góry.
-Znowu zakupy?
-Ubrania zawsze się przydają- powiedziałam i cmoknęłam go szybko, po czym wyszłam z pokoju.

***

Po raz kolejny cofnąłem teledysk do początku i skupiłem się na złotowłosej dziewczynie. Była śliczna, jedyna w swoim rodzaju. To jak tańczyła i w ogóle poruszała doprowadzało mnie do bardzo dziwnego stanu. Widziałem, że siedzący obok Niall też się ślini jak pies, ale w tym momencie nie było to ważne. Na miejscu Cher nie byłbym zadowolony z tego teledysku. Dziewczyna odciągała uwagę od niej dużo skuteczniej, niż chciała to zrobić Lloyd „seksownie” kręcąc biodrami. Nadal nie rozumiem co było w niej takiego, że nasz Irlandczyk tak na nią leciał w X Factorze. Przerwałem swoje rozmyślania, bo Anioł miał dosyć długą solówkę, która zdecydowanie była moim ulubionym momentem w całym wideo.
-No błagam, nie mówcie, że nadal oglądacie ten durny teledysk!- usłyszałem za sobą głos dziewczyny Malika, Cassie. Nikt nie wkurzał mnie tak jak ona, doprowadzała mnie do szału.
-Ślepa jesteś? Tak, nadal oglądamy- odpowiedziałem niezbyt miło, ale widziałem, że nie było niedaleko jej chłopaka, więc miałem wolną drogę.
-Oh, dzieciątko się zirytowało. Styles nie wkurwiaj mnie, bo dobrze wiesz, że dużo mogę-warknęła.
-O taaak, dużo. Na przykład pójść do innego fryzjera niż zazwyczaj, albo kosmetyczki. Prawdziwe szaleństwo- udałem przerażenie. Brunetka wydała z siebie nieokreślony dźwięk, zarzuciła włosami i wyszła z domu. Brawo Harry, 1:0 dla ciebie. Czasami zastanawiałem się, co widzi w niej Zayn. Dla mnie była typowym pustakiem z kasą, znanym ojcem i „przyjaciółmi”. Oh, w Google było więcej wyników o niej niż o nas, ale zazwyczaj były to większe lub mniejsze skandale typu: „Córka milionera Thomasa Georga znów pijana!”, „Cassie George, córka Thomasa rozbiła samochód pod wpływem narkotyków!”. Kiedy Zayn przyprowadził ją po raz pierwszy nie wiedzieliśmy czy się cieszyć czy płakać. Cassie jest ogólnie rozpoznawaną osobą z niezbyt dobrą opinią społeczeństwa i baliśmy się, że Zayn dużo na tym związku straci. Ale z drugiej strony, jest naprawdę niezłą laską, wkurzającą, ale seksowna jest. Oh, o czym ty myślisz Styles! Wracaj na Ziemię.
-Który raz już to oglądasz Hazza?- spytał Louis, siadając obok mnie z popcornem.
-Nie wiem- odpowiedziałem mu.
-To tylko dziewczyna z teledysku, daruj sobie- westchnął.
-Znajdę ją- usłyszeliśmy zdecydowany głos Nialla. Spojrzałem na niego zdezorientowany.
-TY ją znajdziesz?- zaśmiałem się sucho.
-Tak, ja- potwierdził i wyszedł z pokoju.
-Nie, to JA ją znajdę- mruknąłem do siebie i wyjąłem telefon z kieszeni. Przejeżdżałem palcem po liście kontaktów, aż znalazłem odpowiedni numer. Jeden sygnał, drugi…
-Halo?
-Cześć Cher! – przywitałem ją nawet trochę za optymistycznie.
-Hej Harry, czemu dzwonisz?- spytała podejrzliwie.
-Ym.. Spotkamy się?
-Ty i ja?- usłyszałem zdziwienie w jej głosie. No tak, jakoś nigdy specjalnie się nie przyjaźniliśmy.
-Taaa. Ym… możesz mi pomóc w jednej sprawie. To jak?
-Okej. Gdzie?
-Może skoczymy do Milkshake City koło 19?
-Świetnie. Do zobaczenia Harry- powiedziała i rozłączyła się.
Brawo Harry, jesteś coraz bliżej poznania Anioła.

Podoba się pomysł? :) 
foreveryoung.

piątek, 17 sierpnia 2012

Bohaterowie.

Cassie George (19 l.)

Charlie Hellington (18 l.)


 Liam Payne (19 l.), Niall Horan (19 l.), Louis Tomlinson (20 l.), 
Zayn Malik (19 l.), Harry Styles (18 l.)


Cassie to zapatrzona w siebie dziewczyna. Dzięki bogatym rodzicom i znanym przyjaciołom ma wszystko czego zapragnie. Jej idealne życie ulega drastycznej zmianie, kiedy nie tylko przyjaciele, ale również chłopak zostają oczarowani zwykłą dziewczyną.

Pierwszy rozdział pojawi się razem z epilogiem na saveyoutonight-foreveryoung.blogspot.com :)
foreveryoung.